Leszek Zakrzewski
Ulice w naszej parafii i ich patroni. Cz. 74
Ulica Józefa Warszewicza
Ulica Warszewicza powstała w II połowie lat 70. Odchodzi na południowy zachód od ulicy Kapuścińskiego („Bethania” 5/2013) i stanowi łącznik do ulicy Grunwaldzkiej („Bethania” 10/2012), jako droga gminna, początkowo o nawierzchni utwardzonej; asfalt położono na niej w sierpniu 2013 r. Ulica ma długość 175 m. Jest zabudowana domami jednorodzinnymi.
Patron ulicy – Józef Warszewicz, urodził się 8.09.1812 r. w Wilnie w zubożałej rodzinie inteligenckiej. Pod koniec lat 20. XIX w. rozpoczął studia przyrodnicze na Cesarskim Uniwersytecie Wileńskim – największej uczelni w całym ówczesnym cesarstwie rosyjskim. Ze względu na brak środków przerwał je i w wieku 16 lat podjął pracę w uniwersyteckim ogrodzie botanicznym, pod kierunkiem prof. Józefa Jundziłła, dalekiego kuzyna znanego wówczas botanika (profesora botaniki i zoologii), a zarazem emerytowanego szefa katedry nauk przyrodniczych Uniwersytetu Wileńskiego ks. Stanisława Bonifacego Jundziłła. Pracował przez czas jakiś także w ogrodach Józefa Strumiłło. Na wieść o wybuchu powstania listopadowego, wstąpił do polskiej armii i z pułkiem Dezyderego Chłapowskiego brał udział w potyczkach i bitwach powstania, otrzymując stopień oficerski. Tam poznał Ignacego Rafała Czerwiakowskiego, lekarza w powstaniu, późniejszego dyrektora ogrodu botanicznego w Krakowie, profesora i rektora UJ. Po upadku powstania przedostał się do Prus, pracował w Insterburgu k. Królewca, a od 1840 r. w ogrodzie botanicznym w Berlinie, gdzie rozwijał swą wiedzę z zakresu biologii i systematyki roślin. Mimo braku wykształcenia uniwersyteckiego, jego talent i praca zostały zauważone i docenione przez sławnego geografa, podróżnika, odkrywcę i botanika Alexandra von Humboldta. Z jego rekomendacji dołączył do wyprawy organizowanej w 1844 r. przez belgijskiego botanika, założyciela Ecole d’Horticulture w Gandawie, twórcy czasopisma ogrodniczego Flore des serres et des Jardins de l’Europe i twórcy ogrodów Louisa van Houtte, której celem był zbiór tropikalnych roślin i nasion. Towarzyszył grupie kolonistów z Belgii i Flandrii, kierujących się na wyspę Saint Thomas w archipelagu Wysp Dziewiczych w Małych Antylach, należących wówczas do Danii. Po przybyciu na miejsce uczestnicy ekspedycji zachorowali na żółtą febrę, oprócz Warszewicza i lekarza w ciągu czterech miesięcy zmarli wszyscy pozostali, a i oni obydwaj zachorowali. Po trwającej wiele miesięcy chorobie, udał się do Meksyku. Po rekonwalescencji wyruszył by prowadzić badania i poszukiwanie roślin, których próbki przesyłał do Gandawy i do Anglii. Przemierzył Gwatemalę, Jukatan, Salwador, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Panamę. Przepłynął także do Ekwadoru, gdzie podczas wyprawy wspiął się na najwyższą górę tego kraju. W 1846 r. osiadł w Gwatemali i prowadził działalność jako niezależny poszukiwacz, zbierając nasiona, bulwy, cebulki, rośliny żywe i suszone, które wysyłał do odbiorców w Europie, przyczyniając się do wzbogacania kolekcji roślin egzotycznych w ogrodach botanicznych (Hamburg, Berlin, Erfurt, Zurich) i prywatnych oranżeriach. Wśród nich wiele gatunków i odmian storczyków, których stał się prawdopodobnie najwybitniejszym w skali światowej znawcą i hodowcą, upamiętnionym później licznymi nazwami rodzajów i gatunków roślin przez światowej sławy botaników (Lenner i Lindney w Londynie, Klotsch w Berlinie, Reichenbach w Lipsku, Kunth w Wiedniu, Regel w Zurichu). Z rodziny storczykowatych, znalezionych w Gwatemali i Kostaryce, Warszewicz przesłał do Europy ponad 300 nowych gatunków storczyków, oznaczonych głównie przez prof. Reichenbacha, ówczesną sławę botaniczną w Europie, autora wielotomowego, wspaniałego dzieła naukowego o storczykach. W 1848 r. wyruszył w kolejną podróż po górach Ameryki Środkowej od Gwatemali po Panamę. W 1849 r. podczas wyprawy do Kolumbii odkrył storczyka Catleya warscewiczii, dotarł do Boliwii. Zbierał także owady, gady i ptaki. Zapadł ponownie na żółtą febrę. Przerwał swoje wyprawy i w sierpniu 1850 r. popłynął do Anglii i dotarł do Berlina. Z końcem roku finansowany przez Anglików wyruszył na trzyletnią wyprawę do Ameryki Południowej. Trasa wiodła z Ekwadoru przez Kolumbię, Wenezuelę, Gujanę po Brazylię, którą przemierzył ze wschodu na zachód, płynąc Amazonką do Oceanu aż po Kordyliery w sąsiednich państwach. Stamtąd dalej do Peru, Boliwii, Chile, gdzie wzdłuż Andów dotarł aż do Patagonii. Owocem wyprawy były kolejne odkryte i oznaczone rośliny oraz podróż przez tereny, których żaden Europejczyk jeszcze nie przemierzał, z wejściami na szczyty górskie. W obu Amerykach spędził łącznie 10 lat, należał do wąskiego grona wybitnych badaczy. Po zakończeniu wyprawy, profesor Czerwiakowski ściągnął go do Krakowa ofiarując mu stanowisko inspektora Ogrodu Botanicznego. Tu dzięki swojej olbrzymiej wiedzy i kontaktom zagranicznym, rozbudował kolekcję roślin egzotycznych, dzięki czemu krakowska placówka zaliczała się do przodujących w Europie. Rozbudował i nowocześnie urządził szklarnie, w których całym przepychem egzotycznego piękna zasłynęła storczykarnia i paprociarnia. Szklarnie wzbogacił przywiezionymi przez siebie roślinami tropikalnymi tak znacznie, że ich ilość w krakowskim ogrodzie wzrosła do imponującej – jak na owe czasy – liczby 9664. Kolekcja storczyków liczyła ponad 300 gatunków. Od 1865 r. był członkiem czynnym miejscowym Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. Dziś 85 gatunków i odmian roślin, w tym 25 gatunków egzotycznych, storczyków, nosi nazwisko Józefa Warszewicza. Zmarł po krótkiej chorobie 29.12.1866 r. i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim. Nie założył rodziny i nie posiadał własnych dzieci. Opiekował się natomiast dziećmi swego przedwcześnie zmarłego brata: Antonim i Anną.
Wkrótce po śmierci staraniem prof. R. Czerwiakowskiego, jego przyjaciela i towarzysza broni, wystawiono Józefowi Warszewiczowi pomnik – popiersie dłuta Franciszka Wyspiańskiego, ustawiony na terenie krakowskiego Ogrodu Botanicznego w pobliżu budynku Obserwatorium Astronomicznego UJ, w cieniu dereni Śniadeckiego. Do postumentu została przymocowana tablica z wyrytymi słowami wiersza Wincentego Pola, treści następującej:
O Litwo, święta Matko Warszewicza.
Jakże ci błogo w cieniu tych wawrzynów,
Którego blasku Ojczyźnie użycza
Poczciwa chwała Twych wybranych Synów!
Uczniu Jundziłła! obiegłeś dwa światy,
Aby z zdobyczą wrócić do swych progów
I jak syn wierny czarownymi kwiaty
Osypać ołtarz Twych domowych Bogów.
Kwiat – to niewiele, ale kto da więcej –
I czy dla Ciebie to, Matko, nie jedno?
Byle Cię tylko kochać najgoręcej,
To Ty nie wzgardzisz i ofiarą biedną.
To nasza wiara, że nic nie przepada,
Co jak ofiara na ołtarz się składa.
Niech więc kwiatami pamięć syna słynie,
Który port stały znalazł w tej dziedzinie.
Do sporządzenia biogramu oprócz danych z Wikipedii wykorzystałem także informacje podane w artykule opublikowanym przez Andrzeja Dąbrowskiego na stronie FORUMKWIATOWE.PL, a także dane o patronie ze strony Zespołu Szkół im. Józefa Warszewicza w Prószkowie k. Opola.